Cisza przed....
Południe słonecznego dnia pociemniało
Pomarszczyły się białe żagle mocno napięte
W puste sieci złowił się duży smutek
Który jest tak cichy
Jak nieobecny
Białe kwiaty poszarzały
Od smutnego i brudnego nieba...
W boskiej ciszy nieodległy głos samolotu
Zaskoczył i poderwał na nogi cały Wszechświat
Zaniepokoił nawet…
Zadziwił i…
Zamilkł.
Urwał się nagle a po nim
Nastała cisza długa i złowieszcza
Głęboka i coraz głębsza
Zataczała stopniowane kręgi
Aż po kres. Aż po odległe widnokręgi
Hen! Daleko tam - gdzie nie sięga nadzieja
A ta, choć ostatnia i na szarym końcu
Wciąż jest obecna... Jeszcze!
I tli się w każdym z nas
Od zawsze
Czy jutro:
Wstanie nowy dzień?
Zwyczajny? Codzienny??
Czy jeszcze wstanie?
I czy będzie lepszy
Bez niepokoju?
Czekajmy...
CZEKAMY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz