Wyjazd do Jugowic w terminie 10-12.X.14 ( 2 noclegi ) zorganizowała Asia Zaremba. W wyjeździe uczestniczyły 24 osoby. Jechaliśmy busikiem a kilka osób własnymi samochodami. Mieszkaliśmy w Albertówce - hotelu z zabudowaniami gospodarczymi - która jest własnością fundacji księdza Franciszka Głoda, pod tą samą nazwą.
Fundacja ma charakter resocjalizacyjny i głównie opiekuje się bezdomnymi ( jest ich obecnie ok.20 osób - wszyscy pracują w kompleksie gospodarczo-hotelowym) ). Ksiądz to znana od ponad 20 lat postać dolnośląska: proboszcz parafii na ul. Grabiszyńskiej, twórca kuchni dla bezdomnych, filozof, wykładowca akademicki, pisarz i fundator - obecnie na emeryturze. Przywitał nas osobiście i uczestniczył w większości posiłków, które przygotowywali jego podopieczni, w większości z produktów pochodzących z tamtejszego gospodarstwa. Wszystko było świeżutkie i smaczne. Szczególnie znane są ich białe sery, robione z mleka krowiego, owczego i koziego.
W piątek po przyjeździe i kolacji zrobiliśmy spacer do pobliskiego pałacu a wieczorem oprócz biesiadowania ( integracji, obchodzenia 1szej rocznicy Tuptusi i 3ciej Teatrzyku) czekała na nas dodatkowa atrakcja i niespodzianka: Alicja Nowak robiła 60tkę ( jaka młoda!!) i stawiała szampana oraz trzy blaszki pysznego domowego ciasta. Ciasta było tak dużo, że na każdy dzień mieliśmy blaszkę innego ciasta.
W sobotę ( za namową księdza ), z przewodniczką panią Angelą ( z fundacji ) przy przepięknej słonecznej pogodzie zrobiliśmy kilkugodzinną wycieczkę po gospodarstwie fundacji "Albertówka". Piękna pagórkowata okolica, z przepięknymi widokami, stawami i zwierzętami wypasanymi na łąkach
A wieczorem zamiast kolacji mieliśmy grila i ognisko z bigosem, kiełbaskami, kaszanką, grzańcem i różnymi innymi napojami.
Kiedy zrobiło się bardzo ciemno przenieśliśmy się do budynku na dalsza pogawędkę, którą zakończyło przed godziną 24tą ostrzegawcze stukanie z pobliskiego pokoju.
W niedzielę ( po mszy w naszym budynku ), już sami, poszliśmy do poniemieckiej sztolni " Włodarz". Piękna wycieczka, pogoda także a kilometrów sporo. Niektórzy po przyjeździe mieli nawet zakwasy - takie słuchy mnie doszły.
Po późniejszym obiedzie, pakowanko i dodatkowy ( busik się trochę spóźnił ) spacerek po ciekawym i rozbudowującym się gospodarstwie księdza i powrót do domu.
Niewykluczone, że będzie to miejsce naszych stałych, okolicznościowych wyjazdów stowarzyszeniowych, zważywszy na atrakcyjną cenę i serdeczną gościnę Gospodarzy.
W poniedziałek ( 13.X.- to faktyczna data urodzin Alicji ) wieczorem na gimnastyce ze Zdzisią na Jeleniej nasza jubilatka dostała od uczestników wyjazdu do Jugowic bukiet kwiatów. Nabyciem świeżych kwiatów ( fioletowe tulipany) na giełdzie, ich pięknym ułożeniem i udekorowaniem ( cyfra zrobiona z jarzębiny ) i dostarczeniem na Jelenią zajęła się tradycyjnie Basia Drejer-zdjęcia poniżej. KONIEC trzy (I, II, III) odcinkowej relacji z wyjazdu.
Przepiękna wycieczka, cudowny z niej Reportaż przez prawdziwie duże R...
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny, opowieść zabrzmiała jak baśń z tysiąca i jednej nocy
i na pewno taka właśnie była. Bardzo miło to czytać i cieszymy się bardzo
Waszą radością także. Jeśli to możliwe trzymajcie ten kontakt, może uda nam
się zrobić kiedyś powtórkę? Raz jeszcze dzięki, sama czuję się jak po wycieczce
tj znakomicie.Pozdrawiam cudownych wycieczkowiczów, wszystkim ślę buziaczki,
a Jubilatce serdeczne - 100 LAT !
pa Majka