Francja - jaką widziałam...
-------------------------
Dwa tygodnie tam pobytu to zbyt mało
by ferować jednoznaczne "opiniały"..
ale kilka uwag i spostrzeżeń mogę zdradzić
bo faktycznie takie zaistniały:
tak więc żabki i ślimaki to powszednie dania
jedne z wielu, jedzone dowolnie
z wyjątkiem śniadania.
Z owoców morza w przewadze
smaki delikatnie tylko podkreślone,
dla mnie mało wyrażne, jakby nie solone...
ale to tylko kwestia przyzwyczajeń, czasu...
bo naturalnie podane mają posmak rarytasu.
Do obiadu cudowny zwyczaj picia wina
wodą rozcieńczanego...
czerwonego, wytrawnego, pachnącego..
I te sjesty poobiednie...dla mnie coś nowego..
relaksującego, miłego, dobrego..
i te maleńkie kawy
pite w domu lub kafejce: mocne..
prawdziwie pyszne..gorące.. pachnące....
A z lotu samolotu... Alpy... Pireneje...
prawdziwy cud natury na oczach się dzieje.
Boże!..
dzięki, że można z góry dzieła Twe zobaczyć....
na które brak słow, określeń, i stosownych znaczeń
by oddać je tak jakbym chciała, i jak widziałam...
Gerona, Barcelona, całe Costa Brava,
Pogórze Pirenejskie, San Sebastian, inne....
panoramy, widoki, baszty, twierdze, zamki..
fotografia nigdy nie odda piękna tej natury,
tych gajów oliwnych, ani upraw winnych..
Roślinność przebogata, barwy ostre, żywe,
pyszniące się hacjendy, nadmorskie kurorty..
perełki!, I słońce przecież to samo,
lecz mocne, ogniste, nieznośne dla mnie..
bo inni cieszą się słońcem tym radośnie,
i chłodzą się w morzu, basenie..
a gdy trzeba w wannie..
i..t..d....
Żeby już dłużej się nie wymądrzać,
nie nudzić..to wiedzcie jeszcze
że skończę tym oto stwierdzeniem:
że wszędzie jest cudnie, jest pięknie na świecie
lecz w domu kochani, tu, w Polsce,
(i z Wami !) jest mi najlepiej ! . . .
Wzruszyłam się...
bo uroda Pirenejów i całego Pogórza Pirenejskiego z obu stron, północnej-Francja i południowej-Hiszpania, spowodowały, że może i nieudolnie, ale musiałam napisać tych kilka zdań dla Was, bo nie umię pomieścić tamtych wrażeń tylko dla siebie..
Czekałam 2 m-ce z tymi wrażeniami aż nieco ochłonę, no i ostatnio tyle się dzieje wokół nas, że nie sposób nadążyć za własnym życiem, ale dzisiaj przed weekendem na miłą odmianę polecam.
Jest też kilka fotek w kolejności:
1)to dzieło włoskiego artysty pt.Stwórca, wykonane metodą mozaiki szklanej podświetlanej, które odkryłam w jakimś kościele i nie mogłam nie pokazać Wam tak jest piękne,
2)niezwykłej urody kościół (sanktuarium Maryjne) na skale nad cudowną grotą.. w Lurdes,
3)obraz francuskiej malarki zauważony w jednym z muzeów, który najbardziej (wg mnie) oddał barwy Francji w regionach wybrzeży: morskiego i oceanicznego o tej porze roku(sierpień 2011) - przynajmniej tak ja je widziałam, nie pamiętam nazwiska autora, ani oryginalnego tytułu obrazu (i za to przepraszam..), ale czyż nie jest piękny?
4)a tak ja starałam się wtopić w barwy tamtejszego krajobrazu.....
Pozdrawiam.
Majeczko jesteś cudna,tak pięknie opisałaś swoje wrażenia i emocje. Sprawiły, że byłam tam z Tobą.
OdpowiedzUsuńBuziaki Basia
Majeczko! Twój zachwyt się udziela, a na dodatek potrafisz tak pięknie to wszystko opisać! Serdeczne dzięki i serdeczności.
OdpowiedzUsuńMajeczko Kochana,klimaty o których piszesz to miód na moją duszę.Jestem Ci wdzięczna za emocje które dostarczasz i to że jesteś z nami .Ucałowania,
OdpowiedzUsuń