piątek, 22 czerwca 2012

CZYTELNIA BABIEGO LATA

Witam serdecznie!

Po piłkarskich emocjach czas na prozę życia. Mam przed sobą książkę Agaty Tuszyńskiej "Ćwiczenia z utraty". Książka ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie, poraziła autentyzmem i szczerością. Nie potrafię opisać tego własnymi słowami, zacytuję wydawcę:
"Ćwiczenia z utraty" to zapis dramatycznego roku wspólnej walki Agaty Tuszyńskiej i jej męża Henryka Dasko z chorobą nowotworową Henryka. Dzielili życie przez kilkanaście lat. Między kontynentami, z daleka, kawałkami wydzieranymi z pracowitego czasu obojga, po parę dni, tydzień, rzadko więcej. Ich czas miał się właśnie zacząć, ale mężczyzna, którego kochała i z którym miała się zestarzeć, śmiertelnie zachorował. Wyrok był nagły i jednoznaczny...

Książka Agaty Tuszyńskiej to głęboko poruszający dokument miłości i tragedii, wzruszająca, skłaniająca do refleksji opowieść o niezwykłym życiu i nie mniej niezwykłym umieraniu."

To by było na dzisiaj tyle.

5 komentarzy:

  1. Witaj Antonia,
    refleksji nad życiem nigdy za wiele...
    smutną historię nam pokazałaś w powyższej lekturze, jedną z bardzo wielu jakie rozgrywają się również w naszej codzienności i w każdym środowisku. Filozoficznie traktując temat powiem tak: - skoro życie nasze poezją jest, to zapewne z wszystkimi skutkami też..bo "poezja życia zawsze kończy się prozą śmierci.." i tak podchodzę do tematu, bo inaczej nie dałabym sobie rady. Dzięki, że zawsze masz dla nas coś szczególnego. Pozdrawiam serdecznie i pa.
    ... a emocje piłkarskie nie skończyły się jeszcze,
    a nawet nasilają się z meczu na mecz i tak aż aż do finału!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, dziewczyny, za te komentarze. Dla mnie są bardzo cenne. Odnośnie emocji piłkarskich, to jak nasi nie grają, to ja już się tak nie denerwuję, ale oglądam z ciekawością. Pozdrawiam serdecznie i gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antonia,
      po odpadnięciu z gry biało-czerwonych, kibicowałam (z uwagi na obecność moich gości) Francji, ale Francja też odpadła, goście moi też wyjechali, więc teraz kibicuję Hiszpanii bo podoba mi się ich gra no i chłopcy też. Kibicem zawsze byłam, odkąd przestałam sama grać czynnie w reprezentacji Trójmiasta(siatkówka)- tak mi zostało aż do dzisiaj. Każdy ma jakiegoś bzika... Serdecznie pozdrawiam, całuski ślę i pa.

      Usuń
    2. Macie rację Dziewczyny! Każdy jakiegoś "konika" ma...Piłkę kopaną; narty czy choćby taniec towarzyski,że o książkach nie wspomnę! Pozdrawiam!

      Usuń